Початкова сторінка

МИСЛЕНЕ ДРЕВО

Ми робимо Україну – українською!

?

Poezja po tej stronie barykady

Богдан-Ігор Антонич

1

Śmierć Franki w roku 1916 kończy przedwojenny okres literatury ukrajińskiej, okres płodny w talenty, bogaty w wielkie nazwiska. Na ostatnie dziesięciolecie przed wojną przypada w Galicji okres t. zw. «Mlodej Muzy», będącej zrestą dość dalekim odpowiednikiem Młodej Polski. Poeci tej grupy już wtedy powiedzieli to, co mieli do powiedzenia i wyczerpali się niemal zupełnie. Większość z nich jeszcze żyje, ale albo całkowicie zamilkli albo conajmniej porzucili lirykę. W powojennem życiu literackim rola ich jest bardzo skromna, a wpływ nijaki.

Dzisiejsza młodzież literacka odeszła od nich zupełnie i bliższe będzie dla niej nawet średniowieczne «Slowo o pułku Igora» niż ich smutki, gehenny i kosmiczne tęsknoty, podobnie jak dla współczesnego pokolenia polskiego bardziej zrozumiały jest Kochanowski, niż młodopolszczyzna.

Czołowy poeta «Młodej Muzy» Piotr Karmański (ur. w roku 1878), którego twórczość charakteryzują już same tytuły jego przedwojennych tomów: «Oj lulu smutku», «Błedne ognie» і «Płyniemy po morzu ciemnosci», po wojnie wydał w Brazylji, dokąd wyjechał, mało komu znany zbiorek z czasów wojny: «O cześć i wolność» (1923), w którym próbuje uderzać w wieszcze tony. Potem ogłosił w czasopismach szereg pięknych wierszy na tematy brazylijskie. Od dłuższego czasu milczy, a opublikowane w ostatnich miesiącach dwa czy trzy wierszyki są niestety słabe.

Najpopularniejszy ш najpłodniejszy poeta tej grupy Bohdan Lepki (ur. 1872), piewca cichej melancholiji i jesieni, autor tomików: «Nad rzeka», «Jesień», «Listeczki padaja», «Na obczyznie», «Z głębiny duszy», «Poezjo, pociecho jedyna», «Z nad morza», «Dola», po wojnie dorzuca do nich tylko zbiorek «Słota» (1926) z banalnym leitmotywem:

Deszcze, słota,

I błota,

Nigdzie ni fiołków, ni róż

Nie znaleźć już.

Wasyl Paczowski (ur. 1878) po trzech przedwojennych tomikach: «Rozsypane perly», «Na stoku gor» i «Ladzie і Marzannie ogień mój» drukuje tylko kilka fragmentów z poematu w stylu dantejskim «Marek przeklety».

Również zamilkli dwaj ich młodsi koledzy. Ostap Łucki (ur. 1883) autor zbiorku «W takie chwile», jeszcze jeden liryk jesieni poświęcił się wyłącznie działalności gospodarczej i politycznej. Stefan Czarnecki (ur. 1881) przez pewien czas kontynuował łepkowską poezję jesieni, i melancholji (w tomikach «W godzinie zadumy», «W godzinie zmierzchu» i «Smutni idziemy»), ażeby przerwać ją już przed kilkunastu laty.

Wreszcie w związku z «Młodą Muzą» pozostaje twórczość liryczna Michała Rudnickiego (ur. 1889), znanego bardziej z długoletniej działalności krytycznej. Jego nieliczne wiersze rozrzucone po czasopismach, skąpe w słowa, pozbawione bezpośredniości, niepokojące w swem przeintelektualizowaniu, jakgdyby misterne ale sztuczne kwiaty, robią wrażenie podobne do obrazów widzianych przez zielonawe szkło akwarjum. Zebrane w bibelocikowym tomiku «Oczy i usta», liryczne szkice mową niewiązaną to w najszlachetniejszym tonie kameralnym ściszona tłumikiem rozwagi erotyka mądrej jesieni. Drobne i koronkowe poezje Rudnickiego reprezentują niewątpliwie wysoką klasę pisarską.

W płomieniach wojny, w okopach i marszach otrzymało poetycki chrzest nowe pokolenie. Wydawane w latach 1915-1918 czasopismo strzeleckie «Szlachy» (Drogi) wprowadziło w świat szereg nowych nazwisk. Pisarze tej generacji przeżyli wiele i wiele widzieli, zdobyli olbrzymi zasób doświadczeń, a jednak ma się wrażenie, że nie dali tego, czegoby można się od nich spodziewać. Właściwie i oni są już obecnie skończeni i oni – niestety – przedwcześnie odśpiewali swoją pieśń. A nie była ona zbyt górna. Raczej przeciwnie, wyniki są niewspółmiernie do wysiłków, talentów i możliwości.

Od dłuższego czasu skupiają się obok wydawnictwa «Czerwona Kałyna» («Czerwona Kalina» – jeden z symboli strzeleckich) i tak możnaby ich nazywać. Główny swój wysiłek skierowali na powieść wojenną. Do poezji formalnie nie wnieśli nic nowego (trzeba to otwarcie powiedzieć), co najwyżej pewne motywy I nastroje związane z wojną, choć i jej obrazu nie potrafili nam w całej mocy zasugerować. Z małemi wyjątkami zostali całkowicie obcy wobec nowych prądów i zdobyczy formalnych.

Najdolnielszym poetą tego pokolenia jest Al. Babij (ur. 1897), próbujący swojich sił niemal we wszystkich rodzajach literackich, oczywiście ze skutkiem nierównym. Głównym jego utworem jest poemat wojenny «Huculski Kuriń», pisany zmiennym rytmem i różnemi miarami wierszowemi o nieprzeciętnej sile wyrazu. Wydał też kilka tomików liryki, jak «Nienawiść i miłość», «Poezje», «Za złudą szczęścia». W istocie swej miękki i melancholijny, targany sprzecznemi uczuciami przerzuca się z motywu na motyw, z nastroju w nastrój, szukając na kamertonie tonu najbardziej swego własnego, jedynego. Właściwie Babij dotychczas nie znalazł siebie i może już nigdy nie znajdzie. Mimo bogatego dorobku we wszystkiem, co napisał, tkwi piętno czegoś nieskończonego.

Popularnym pieśniarzem strzeleckim jest Roman Kupczyński (ur. 1894), którego melodyjne wiersze stały się własnością ogółu, przechodząc z ust do ust, jak poezja ludowa.

Kilka mocnych utworów, rozrzuconych po czasopismach, dał Mikołaj Matwijów-Melnyk (ur. 1893), wybitniejszy jako nowelista. Wierszyków na wszystkie święta i uroczystości w roku dostarcza Jerzy Szkrumelak.

Nieco później dokonuje się we Lwowie pierwsza próba stworzenia grupy poetów programowo katolickich. Przybierają sobie nazwę «Logos» i skupiają się koło miesięcznika «Postup» (Postęp), który od r. 1930 już nie wychodzi. Z jego upadkiem zamilkła właściwie i działalność grupy, której rezultaty są mniej niż skromne, a mówiąc szczerze – żadne. Istotny twórca i czołowy jej przedstawiciel Orest Petrijczuk (Mikołaj Moch) rozpoczął i zakończył swoją twórczość jednym tomikiem «О tern, co kocham». Zebrane w nim wiersze miłosne nie są pozbawione pewnej świeżości, a nawet formalnych osiągnięć.

Obecnie występuje ich autor jako niezwykle interesujący krytyk. Najwybitniejszy jednak ukraiński pisarz katolicki ks. Gabrjel Kostelnyk (ur. 1886) znajduje się poza grupą. Niestety w jego twórczości właśnie nieliczne wiersze są częścią słabszą natomiast o wielie poważniejsze wyniki osiągnął on w zakresie dramatu, prozy filozoficznej i krytyki.

Równocześnie coraz silniej poczynają działać na Galicję wpływy sowieckie. W miarę ich wzrostu następuje radykalizacja niektórych pisarzy, do czego przyczynia się planowa polityka («opieka») sowieckich sfer rządzących i ich przedstawicielstwa dyplomatycznego. Pierwszy za nowemi hasłami idzie Wasyl Atamaniuk (ur. 1897), po nim Wasyl Bobyński (ur. 1898). Obaj wyszli z szeregów strzeleckich i współpracowali przez pewien czas z resztą pisarzy tego pokolenia. W tym okresie odznaczyli się obydwaj jaskrawą erotyką ażeby od niej przez ogólną rewolucyjność przejść do zdecydowanego komunizmu.

Atamaniuk, który dość wcześnie wyjechał do Sowietów, dał szereg tomików, jak «Zasmucone Floary», «Czary miłości», «Fale zycia», «Pazdziernik», «Galicja», przekłady z poezji żydowskiej, ale mimo wszystko nie zajął niemi wybitniejszego stanowiska ani w poezji galicyjskiej, ani w sowieckiej. Bobyński (zbiorki «Noc miłości», «Tajemnica tanca», poemat «Smierc Franki», przekłady z Rimbauda) to literat świetnie władający kunsztem wierszopisarskim, ale pretensjonalny i chłodny, któremu nie pomogły zastrzyki ani pornografji, ani rewolucyjnego patosu.

Po pewnym czasie wezbrała prawdziwa fala poputnictwa, którego organem stał się miesięcznik «Nowi Szlachy» («Nowe Drogi») wychodzący we Lwowie przez cztery lata 1929 – 1932 w grubych tomach. Czołowi jego poeci to Jan Kruszelnicki i Awenir Kolomyjec. Pierwszy, pracowity wielomówny i wodnisty, drugi student teologji, drwiący z religji.

Ale obok poputników przychodzą do głosu i prawdziwi pisarze proletarjaccy. Jeszcze przedtem Bobyński zakłada pismo «Wikna» («Okna» 1928 – 1932), które nabiera zdecydowanego charakteru zwłaszcza dzięki Stefanowi Właśnie Tudorowi. Tudor jest najwybitniejszą indywidualnością wśród komunistycznych i komunizujących ukr. literatów w Galicji.

Jedyny wśród nich prawdziwy marksista, wygimnastykowany na dialektyce Engelsa i Plechanowa, bo Bobyński to pozer, a Kruszelnicki nudny gaduła. Również ciekawe są eksperymenty formalne Tudora, choć silniej zaznaczyły się one w prozie. W ostatnim czasie fala poputnictwa gwałtownie się przerwała. Oba miesięczniki upadły, Kruszelnicki, a nieco wcześniej Bobyński wyemigrowali do Charkowa, a inni zniknęli z widowni jak kamfora.

Wreszcie występuje najmłodsze pokolenie. Najpierw powstaje krótkotrwała grupa «Listopad» (1929), w której ścierają się jeszcze tendencje nieco sentymentalnego epigonizmu strzeleckiego z nowszemi, bardziej określonemi prądami. Po jej rozbiciu ruchliwsza i bardziej wartościowa część członków powiększone nowemi siłami, stwarza sobie organ w miesięczniku «Dazboh», który wychodzi od jesieni r. 1932.

Zasadniczą cechą ich jest pewien młodzieńczy romantyzm, co uwidacznia się już w samej nazwie. Skala formalna niezwykle szeroka, od zwartego sonetu i melodyjnej strofy do dadaistycznych konstrukcyj słownych, na zasadzie asocjacji fonetycznej. Metafora wyraźnie nowoczesna. Ci młodzieńcy zdrowie i tężyznę, witają w wierszach swych drogi niewiadome, życie nieznane, dni burzliwe, cele więzienne, miasta barwne i księżyce nad koniczyną. Najwybitniejszym z nich jest Bohdan Krawciw (tomiki «Droga», «Promienie» i «Sonety і strofy»), może najlepszy wyraziciel ideałów, dążeń i niepokojów współczesnej młodzieży ukraińskiej. O poszczególnych indywidualnościach będzie można mówić dopiero po pewnej ich ewolucji.

Jak w każdej grupie, są i tutaj maruderzy, którzy oczywiście po jakimś czasie odpadną. Zresztą i poza nią pojawiają się w ostatnich latach świetne talenty o podobnem nastawieniu psychicznem. Możliwe, że stoimy w przededniu nowej szkoły neoromantyków. Pozatem widzimy liczne talenty nienależące do żadnych grup, jak J. Kosacz, świetny i żywiołowy talent poetycki, znany też jako pierwszorzędny nowelista.

2

Poezja emigracyjna rozwija się mniej więcej równolegle do galicyjskiej, choć posiada swoje własne, nawet bardziej jednolite i wyraźniejsze oblicze. Z jednej strony, prędzej przyswoiła sobie formalne zdobycze nowej liryki naddnieprzańskiej, co przyszło jej łatwiej ze względu na bliższą łączność językową [Ukraiński język ziem zachodnich (nawet inteligencki i literacki) i język ziem wschodnich posiadają znaczne różnice, które dopiero teraz są wyrównywane], z drugiej pozostała bardziej zamknięta i niedostępna dla wszelkich obcych wpływów ideowych, ograniczając się wybitnie pod względem treściowym.

Dwa są zasadnicze jej motywy, a mianowicie: zrozumiała tu tęsknota za utraconą ziemią ojczystą dominująca zwłaszcza u starszych pisarzy i rozlewający się szeroką rzeką historyzm. Ostatni wypełnia dobre ¾ emigracyjnej produkcji wierszowanej. Przytem rzecz charakterystyczna, że skierowuje się on przedewszystkiem do czasów najdawniejszych, a więc do średniowiecza, do Rusi Waregów i «Słowa o pułku Igora».

Tak popularna niegdyś romantyka kozacka straciła znaczenie na sile atrakcyjnej, a niekiedy nawet bywa zwalczana jako wyraz t.zw. «prowansalstwa». Motywy z historji obcej zdarzają się, ale oczywiście rzadziej, przyczem również z tendencją ku średniowieczu. Ten historyzm rozpada się na dwa odłamy: jeden bardziej liryczny, bezpośredni, rozśpiewany (Darahan, Olżycz) i drugi bardziej historjozoficzny, pogłębiony, posępniejszy (Stefanowicz, Małaniuk).

Emigracja posiadała początkowo swoje własne czasopisma literackie: «Weselka» (Tęcza – 1922-1923) w Kaliszu «Nowa Ukraina» (1922-1928) w Pradze, pominąwszy drobne efemerydy. Nie zaznaczyły się jednak one silniej w ogólnym ruchu literackim. Pisarze emigracyjni skupiają się przedewszystkiem w lwowskim «Literaturno-naukowym wistnyku» [Słowo «Wistnyk» jako nazwa czasopisma odpowiada polskiemu «przegladowi» lub francuskiej «revue»].

Ten najpoważniejszy wogóle ukraiński miesięcznik, założony jeszcze w r. 1898 przez Franką i historyka Hruszewskiego, od r. 1922 redagowany przez Dymitra Doncowa wychodzi obecnie (od stycznia 1933) pod skróconą nazwą «Wistnyk». Działalność Doncowa zaznaczyła się niezatertemi śladami w ukraińskiem życiu literackiem. Cała młodsza poezja emigracyjna wywodzi się z niego, a i na niektórych pisarzy galicyjskich wywarł on znaczny wpływ (Babij, najmłodsi). Wypowiedział on wojnę wpływom rosyjskim I zakorzenionemu kultowi rosyjskości, prowincjonalizmowi, miejscowemu prowansalstwu, rutynie, szablonowi, kataryniarstwu, łatwiźnie, sentymentalizmowi i tradycyjnemu «miekkiemu sercu» i prowadzi ją bez przerwy z niesłabnącym rozmachem.

Ze starszych poetów, których główna część twórczości przypada na okres przedwojenny, znaleźli się na emigracji O. Ołeś (Aleksander Kandyba, ur. 1878), Spirydon Czerkasenko (ur. 1876), a przez pewien czas Mikołaj Worony (ur. 1871) i Włodzimierz Samijłenko (1864-1925). Dwaj pierwsi jeszcze tworzą i dają rzeczy na wysokim poziomie, choć w dziedzinie poezji do osiągniętych dawniej wyników nie wnosząnic nowego. Ton ich twórczości nostalgiczny i przeważnie bolesny (tomiki Ołesia: «Obczyzna», «Komu opowiem boleść swą»).

Wkrótce zjawia się na widowni pokolenie wojenne, chronologicznie odpowiadające galicyjskiej grupie strzeleckiej, rozpoczynające swą twórczość przeważnie w obozach internowanych. Pierwszy z nich wybija się Jerzy Darahan, przewcześnie zmarły na gruźlicę (1894-1926). Wydany w Pradze w r. 1925 tom «Sahajdak» o niepospolitem pięknie i wdzięczności słowa zawiera w sobie wszystkie pierwiastki, które następnie rozwijać będzie reszta emigracyjnych poetów: sugestywny historyzm, waregowie, dziki step, słoneczny Dażboh, nastroje wygnańca.

Aleksy Stefanowicz (ur. 1900) pisze z trudem, walczy z opornym akcentem, pogłębia natomiast myśl, posiada dłuższy oddech, otwiera historjozjoficzne perspektywy (tragizm wielkiej przestrzeni, kraina między Wschodnem a Zachodem, «krzyż» dróg), daje poematy bryłowate i mocne (n. p. «Krzyż) obok tego jesień stylizowana również na sposób historyczny, pogański w bronzie i brokatach. Natomiast czysta liryka nie udaje się autorowi.

Tendencje obu poprzednich doprowadza do najlepszego wyrazu Eugenjusz Małaniuk (ur. 1897 w stepowej Ukrainie, były oficer, inżynier, mieszka obecnie w Warszawie), najwybytniejszy poeta ukraińskiej emigracji. Debjutuje razem z dwoma innymi w wspólnym tomiku «Ozimina» (Kalisz, 1923). Potem następują trzy dalsze zbiory: «Sztylet i stylos» (1925), «Herbarz» (1926) і najlepszy «Ziemia i zelazo» (Paryż 1930). Spoczątku częste są motywy osobiste, tendencje konstruktywistyczne («Poeta – motor! Poeta – turbina!»), egzotyka, wśród której wyróżnia się przepiękny wiersz miłosny z Tahiti i Gauguinem. Stopniowo przezwycięża to wszystko historyzm ze szczytowymi «Waregami». Wiersz Małaniuka – to przeważnie twardy jamb, często szorstki. Jako indywidualność twórcza, Małaniuk zbliża się najbardziej do słynnego rosyjskiego poety Mikołaja Gumilowa (rozstrzelanego przez bolszewików). I o ukraińskim poecie powedziano: «Takich, jak Małaniuk, my nie oceniamy a rozstrzeliwujemy».

Stylizatorem języka, zapatrzonym w dawne czasy jest Jerzy Łypa (ur. 1900), wybitniejszy jest raczej w prozie (zbliżający się w jej charakterze do Berenta). Również wybitniejszy w prozie jest Leonid Mosendz w Pradze, autor kilku pięknych poematów fabularnych o tematach przeważnie z historji obcej. Najmłodszym i najświetniej zapowiadającym się poetą tej grupy jest Oleg Olżycz, (Oleg Kandyba, syn poety Ołesia, ur. 1907, asystent antropologji w Pradze) również śpiewak tematów historycznych a nawet prehistorycznych, zbliżony może najbardziej do Darahana melodyjnością wiersza i bezpośredniością wyrazu, pokrewny nastrojami lwowskiej młodzieży poetyckiej.

Od tych poetów odbijają się autorki Natalja Liwycka-Chołodna i Helena Teliha w Warszawie.

Z poetów Bukowiny można wymienić Włodzimierza Kobylańskiego (1895-1919), liryka o typie i losie Lieberta, – a dalej przebywających obecnie w Sowietach Dymitra Zahula (ur. 1890, tomiki «Z zielonych gor», «Nasz dzien», «Motywy», przekład «Fausta») i Mikołaja Marfijewicza, autora poematu о opryszku «Mikołaju Szuhaju».

Na Zakarpaciu wybijają się lewicowy Wasyl Grendża-Doński i katolicki Zoreslaw.


Примітки

Подається за виданням: Богдан Ігор Антонич Повне зібрання творів. – Льв.: Літопис, 2008 р., с. 619 – 626.